Polędwiczka wieprzowa zapiekana z jabłkami

Kochani! Ten przepis to naprawdę żadna filozofia i chyba dlatego właśnie zdecydowałam się na jego pokazanie. Przepis jest banalny, a efekt zadowalający nie tylko podniebienia matek karmiących. Tak przygotowane polędwiczki będą smakowały każdemu. Jeśli ktoś lubi wyraźniejsze smaki, zawsze może dodać więcej przypraw. Ja dodałam tylko majeranek, pieprz i sól, ale pasować będą też przyprawy korzenne takie jak cynamon, imbir czy ziele angielskie.

 

2017-01-24_poledwiczka_jablko_2

 

POLĘDWICZKA WIEPRZOWA ZAPIEKANA Z JABŁKAMI

 

Składniki na 2 osoby:

1 polędwiczka wieprzowa ok. 400 g

5 jabłek szara reneta/antonówka

1 łyżka oleju rzepakowego

1 łyżeczka majeranku

1/2 łyżeczki pieprzu

1/2 łyżeczki soli

 

2017-01-24_poledwiczka_jablko_1

 

  1. Piekarnik rozgrzać do 180 ºC.
  2. Polędwiczkę oczyścić i pokroić w poprzek na ok. 2 cm plastry (medaliony).
  3. Jabłka pokroić w ćwiartki, usunąć gniazda nasienne. Można oczywiście wcześniej obrać ze skórki.
  4. Naczynie do zapiekania (najlepiej takie płaskie, ceramiczne) posmarować olejem rzepakowym.
  5. W naczyniu ułożyć naprzemiennie plastry polędwicy i kawałki jabłek. Posypać przyprawami.
  6. Piec ok. 45 minut na środkowej półce piekarnika.
  7. Podawać z kaszą jęczmienną lub pieczonymi ziemniakami (oba połączenia u mnie zdały egzamin) oraz surówką lub gotowanymi warzywami.

 

Następne na blogu będą dwa przepisy na warzywne dodatki obiadowe.

 

Postanowienia noworoczne oraz podsumowanie 2016 roku

Od urodzenia mojego synka minęło już 5 m-cy. Przeżywam najwspanialszy, ale zarazem bardzo trudny okres w moim życiu. Mam bardzo mało czasu na gotowanie, a tym bardziej na kulinarne planowanie czy samo fotografowanie i przygotowanie wpisów. Na pewno jest już dużo lepiej, bo młody pozwala mi trochę pospać, ba nawet śpi 8h w nocy. Ale i tak wszystko jest nakierowane na niego i blog kulinarny odszedł na dalszy plan. Nie znaczy to, że porzuciłam blogowanie na dobre. Nie, na pewno nie. Jak wiecie w ubiegłym roku zapoczątkowałam cykl przepisów dla matek karmiących (w diecie lekkostrawnej). Nadal karmię piersią i zamierzam jeszcze minimum 2 m-ce, więc na pewno pojawią się jakieś przepisu w tej serii, choć wzbogacone o wiele składników, których nie spożywałam w pierwszych tygodniach po urodzeniu Stasia. Mam nawet 3 takie w zanadrzu, ale wciąż nie mogę się zebrać do ich opracowania. Ale dość tego lenistwa. Co prawda wróciłam też do pracy, ale zamierzam tak wszystko zorganizować, aby na blogu pojawiały się minimum dwa wpisy w tygodniu. Ogłaszam zatem reaktywację bloga 🙂

Ale zanim przejdę do planów na ten Nowy 2017 Rok, podsumuję po krótce poprzedni. Pierwsze trzy miesiące milczałam. Musiałam właściwie leżeć plackiem, bo nie wiadomo było jak się wszystko potoczy z fasolką. Później też miałam zakaz “stania przy garach” od mojego ginekologa. Od kwietnia do maja przeżywałam najlepszy czas w tej ciąży. Tylko raz wówczas leżałam w szpitalu, więc troszkę jednak pogotowałam. Były to dania proste i sezonowe. Moje odkrycia z tego okresu to: zupa ziemniaczana z sokiem z ogórków małosolnych, mięso mielone zapiekane ze szczawiem, roladki schabowe ze szpinakiem i fetą, risotto ze szpinakiem czy galaretka z rabarbaru i truskawek.

Przeprowadziłam też wszystkie cykliczne akcje. Dodałam chociaż po dwa przepisy do każdej oprócz akcji Warzywa psiankowate, bo gdy akcja się rozpoczynała, u mnie w najlepsze rozpoczął się niespodziewanie i przedwcześnie poród… A później miałam trochę problemów ze zdrowiem, więc gotowanie było ostatnią rzeczą, o jakiej myślałam. Na szczęście syn rósł jak na drożdżach i rozwijał prawidłowo. Co do akcji to uważam, że najlepsze przepisy jakie do nich dodałam to śledzie z marynowanymi pieczarkami w jogurcie oraz duński klops.

W tym roku akcje również odbędą się w stałych terminach, tj.:

  • Pieczarkowy Tydzień (18-24 kwietnia)
  • Skandynawskie lato (lipiec)
  • Warzywa psiankowate (sierpień)
  • Kuchnia skandynawska (listopad)

Tak jak pisałam wcześniej, planuję dodać jeszcze trochę przepisów dla matek karmiących (dieta lekkostrawna). Wiele osób może powiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak dieta matki karmiącej, że można jeść praktycznie wszystko. Ale ja uważam, że to nie prawda. Sama widziałam, jak mój syn reaguje, jak zjadłam coś ciężkostrawnego, więc wiem, że na pewno trzeba wyeliminować rzeczy ciężkostrawne, smażone itd.

Moje gotowanie nadal będzie sezonowe. Jak wiecie staram się używać sezonowych, właściwych dla danej pory roku produktów i tak będzie dalej. Nie będę też przygotowywać skomplikowanych dań, tylko te prostsze codzienne. Przygotuję dla Was wiele przepisów kuchni polskiej.

Ubiegły rok obfitował w wiele zdarzeń i wiele wyzwań, ale raczej nie tych kulinarnych. Dlatego też wszystkie kulinarne wyzwania przechodzą na ten rok. Są to:

Kaczka pieczona
Pyzy
Kluski parowe (pampuchy)
Knedle
Cebularze
Kulebiak
Pascha
Tarte tatin
Jagodzianki
Babka cytrynowa
Makowiec
Keks

 

Dodaję jeszcze kilka nowych pomysłów:

Dania dla dzieci w wieku 6 – 15 m-cy

Leniwe

Kartacze

Zupa rybna

Różne rodzaje pieczywa

Ciasteczka kawowe

 

Chętnie zapoznam się też z Waszymi propozycjami, co byście chcieli zobaczyć na blogu? Piszcie w komentarzach.

Na pewno będzie też dużo nowych dań w ramach akcji skandynawskich. Latem na pewno także wykonam w mojej kuchni kilka dań kuchni środziemnomorskiej. Strasznie tęsknię za soczystymi, pełnymi słońca pomidorami.

Życzę Wam udanego kulinarnie 2017 roku. Gotujcie razem z Mopsem w kuchni 🙂

 

Ciasteczka maślane z żurawiną

Święta zbliżają się już wielkimi, a wręcz ogromnymi krokami. W sklepach istny szał zakupów. Tak samo na targowiskach. Dzisiaj mój teść stał godzinę w kolejce po kapustę kiszoną na Bałuckim Rynku. Wygląda na to, że jesteśmy coraz bogatszym społeczeństwem. Pytanie tylko co się stanie z tymi wszystkimi nie wykorzystanymi produktami czy niezjedzonymi potrawami po świętach. Wylądują najzwyczajniej w koszu. Dlatego wzywam Was do robienia zakupów z głową. Najpierw wszystko szczegółowo zaplanujcie i przemyślcie. Ja mam trochę ograniczone menu w te Święta z uwagi na karmienie piersią. Nie będę zatem jadła nic z grzybami, cytrusami, orzechami, kapustą, grochem czy kakao. Niemniej jednak i tak zamierzam spędzić te Święta bardzo smacznie. Dzisiaj upiekłam ciasteczka, które matki karmiące spokojnie mogą jeść. Zapraszam zatem na pyszne chrupiące ciasteczka maślane z żurawiną i nutą wanilii (ale takiej prawdziwej, nie waniliny).

Przepis zaczerpnęłam ze strony Wrząca Kuchnia.

Świąteczne ciasteczka przygotowały także: Mirabelka, Gin, Emilia oraz Zuzia. Koniecznie sprawdźcie ich przepisy!

 

2016-12-20_ciasteczka_zurawina_1

 

CIASTECZKA MAŚLANE Z ŻURAWINĄ

 

Składniki na ok. 50 ciasteczek:

220 g miękkiego masła

80 g cukru

ok. 10 g cukru z prawdziwą wanilią (opakowanie) lub nieco esencji waniliowej

2,5 szklanki mąki

0,5 łyżeczki soli

2 łyżki mleka

1 szklanka żurawiny suszonej 

 

  1. Żurawinę zalać wrzątkiem i odstawić na 15 minut. Następnie odcedzić na sicie i pozostawić do odsączenia.
  2. Masło zmiksować z cukrem i cukrem waniliowym na puszystą masę. Dodać mleko. Znów zmiksować.
  3. Mąkę wymieszać z solą i dodawać stopniowo do masła utartego z cukrem miksując robotem kuchennym lub mikserem.
  4. Dodać odsączoną żurawinę i jeszcze chwilę miksować całość nakładką do wyrabiania ciast.
  5. Następnie wyłożyć ciasto na stolnicę i wyrabiać chwilę ręcznie.
  6. Podzielić na dwie części. Z każdej uformować wałek o długości ok. 30 cm i średnicy ok. 3-4 cm.
  7. Każdy wałek owinąć folią spożywczą i wstawić na minimum 15 minut do lodówki, aby ciasto stwardniało. Ja zrobiłam ciasto dzień przd pieczeniem, więc spędziło w lodówce całą noc.
  8. Rozgrzać piekarnik do 180 ºC. Wyjąć wałki z ciasta z lodówki.
  9. Odwinąć folię z wałków i ciąć je w plastry o grubości ok. 1 cm.
  10. Układać w odstępach na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Mnie wyszły dwie blachy.
  11. Piec pojedynczo każdą blachę, najlepiej na półce znajdującej się w 3/4 wysokości piekarnika, wtedy nie przypieką się zbytnio spody ciasteczek. Piec w trybie grzania góra-dół po ok. 12 minut. Wierzch ciastek musi być lekko rumiany.
  12. Wyjmować od razu na kratkę i studzić.

 

Nie wiem czy uda mi się przygotować jeszcze jakiś wpis przed Świętami. Upiekłam w ostatni weekend paszteciki, pyszne i efektowne, ale nie miałam już siły ich obfotografować. Od razu powędrowały do zamrażalnika. Wstawię je pewnie już po Świętach. Tak samo jak przepis na zakwas na barszcz czerwony, który wesoło sobie pracuje w szafce kuchennej. Mam nadzieję, że wyjdzie, nie zepsuje się, bo robię go pierwszy raz, a zadeklarowałam, że zrobię barszcz na zakwasie na Wigilię w tym roku 😉

Polecam też inne ciasteczka i pierniczki znajdujące się w moim zestawieniu potraw wigilijnych i bożonarodzeniowych.

Podsumowanie akcji Kuchnia skandynawska 2016 oraz wyniki konkursu

Kochani!

Dziękuję Wam za zgłaszane w tym roku przepisy. Bez Waszego zaangażowania akcja nie miałaby racji bytu. W tym roku zgłosiliście nieco mniej przepisów niż w ubiegłym, bo 62, ale za to jakie.  Sami zobaczcie poniżej w zestawieniu. Teraz zapraszam na letnią edycję akcji, która odbędzie się w lipcu przyszłego roku pod nazwą Skandynawskie lato 2017.

 

kuchnia_skandynwska_2016_podsumowanie

 

Śledzie i inne przekąski:

Zupy:

Dania bezmięsne:

Dania mięsne:

Dodatki:

Pieczywo:

Ciasta:

Słodkie bułeczki:

Ciasteczka:

Inne słodkości:

 

WYNIKI KONKURSU

 

Po burzliwych przemyśleniach (uwierzcie, że spędziłam nad tym bardzo dużo czasu) postanowiłam wyróżnić nagrodami książkowymi od Grupy Wydawniczej FOKSAL dwie osoby:

  1. Anię z bloga Mieszkanie w migawkach. Ania zgłosiła do akcji najwięcej przepisów. Każdy z nich był dopracowany i opatrzony przepięknymi zdjęciami. Najbardziej jednak doceniłam przepis na duńską sos remuladę oraz skandynawskie kanapki, także z tym sosem. Ania starała się także wynaleźć wiele sezonowych przepisów, a to jest dla mnie również bardzo cennym kryterium.
  2. Siankoo z bloga Everyday Flavours. Zachwyciły mnie islandzkie drożdżówki z marcepanem i żurawiną, dzięki przepięknym ich zdjęciom naprawdę poczułam, że zbliżają się już Święta. Inne zgłaszane przez nią przepisy także spowodowały wzrost pracy moich ślinianek.

 

Bardzo proszę obie Panie o przesłanie na mój adres e-mail mops@wlodarczyki.net adresów do wysyłki nagród: imię i nazwisko, adres, numer telefonu dla kuriera. Zgodnie z regulaminem konkursu macie czas na nadesłanie danych do 6 grudnia 2016 roku.

 

Oczywiście chętnie nagrodziłabym wszystkich, ale nie mam takich możliwości. Nadmienię więc, że niezwykle cenię wpisy Gin z bloga Pożeraczka, czyli raz a dobrze. Gin mieszka w Danii i jej wpisy ogromnie przybliżają mi nie tylko tamtejsze kulinaria, ale także duńskie zwyczaje, hygge itd.

Klopsiki w sosie z selera korzeniowego

Kochani!

Tegoroczna akcja Kuchnia skandynawska dobiega już końca. Udało mi się przygotować 8 przepisów, co jest dla mnie nie lada wyczynem przy tak ograniczonej ilości czasu, jaką ostatnio posiadam. Zajmowanie się małym dzieckiem i doglądanie własnej firmy to naprawdę duże wyzwanie. I do tego trzeba pilnować diety matki karmiącej. Ten przepis to takie małe odstępstwo, bo klopsiki są smażone, ale to tylko z uwagi na małe problemy techniczne przy ich przygotowaniu. Klopsy są mega delikatne i sos wbrew pozorom także. Seler nadaje mu słodkawo-korzennego aromatu. Ciekawa byłam jak zareaguje na niego mój małżonek i okazało się, że nie dość, że rozpoznał smak selera, to stwierdził, że mu bardzo smakuje taki obiadek. Zatem polecam. Klopsy w sosie z selera korzeniowego to kolejny wypróbowany przeze mnie przepis z książki Clausa Meyera Wszystkie smaki Skandynawii. Moją recenzję książki możecie przeczytać TUTAJ.

 

2016-11-30_klopsiki_seler_1

 

KLOPSIKI CIELĘCO-WIEPRZOWE W SOSIE Z SELERA KORZENIOWEGO

 

Składniki na ok. 20 klopsików:

500 mięsa mielonego cielęco-wieprzowego

2 kromki jasnego chleba

300 ml mleka 2%

sól, pieprz

1 duże jajko

2 łyżki kaszy manny

bułka tarta do obtoczenia

olej rzepakowy do smażenia

sos:

1 litr wywaru warzywnego lub lekkiego bulionu

2 liście laurowe 

1 duży seler korzeniowy

2 łyżki mąki kukurydzianej

50 ml śmietany kremówki

garść posiekanej natki pietruszki

sól, pieprz

 

  1. Mięso najlepiej zmielić w domu, po 250 g cielęciny i wieprzowiny. Kromki chleba pokroić w kostkę i zalać mlekiem. Zostawić na 15 minut.
  2. Mięso wymieszać z solą i pieprzem, odciśniętym chlebem, kaszą manną oraz jajkiem. Wyrobić ręcznie. Wstawić do lodówki na 15 minut.
  3. Wywar zagotować, dodać liście laurowe i pokrojony w drobną kostkę seler korzeniowy. Gotować ok. 15 minut.
  4. Uformować klopsiki. Obtaczać w bułce tartej i smażyć po kilka minut z każdej strony na oleju rzepakowym.
  5. Dokończyć sos. Mąkę kukurydzianą rozmieszać z kilkoma łyżkami wody, dodać śmietanę i stopniowo dodawać trochę wywaru z selerem ciągle mieszając. Wymieszać z wywarem i gotować 2 minuty. Doprawić solą i pieprzem.
  6. Klopsiki zalać w rondlu/patelni sosem i gotować kilka minut na wolnym ogniu. Przed podaniem posypać natkę pietruszki.
  7. Podawać z kaszą oraz surówką. U mnie była to kasza gryczana i surówka z tartej marchewki.

 

Można klopsiki ugotować, a nie smażyć. Należy wówczas obgotować je w wywarze zanim wrzucimy do niego seler korzeniowy. Zgodnie z instrukcją Clausa Meyera trzeba wówczas delikatnie wkładać je do wrzącego bulionu i gotować partiami kilka minut. Gdy zrobimy później sos, dodać do niego z powrotem klopsiki. Ponieważ mnie zaczęły się w ten sposób rozpadać, postanowiłam je usmażyć.

 

kuchnia_skandynwska_2016