Dziś spróbuję odczarować dla Was znienawidzone przez większość danie – wątróbkę. Ja uwielbiam wątróbkę z cebulką, ale dla wielu osób jest ona jedzeniowym koszmarem… A warto ją jeść, bo zawiera wiele witamin i składników mineralnych, szczególnie dużą ilość witaminy A czy kwasu foliowego oraz żelaza. Należy jednak pamiętać, żeby nie spożywać jej w nadmiarze i powinny na nią uważać osoby z chorobami układu krążenia (cholesterol) oraz kobiety we wczesnej fazie ciąży z uwagi na niekorzystnie działającym na układ nerwowy dziecka nadmiarem witaminy A. Standardowo w naszych smaży się ją razem z cebulą. Ja zrobiłam wersję na słodko z malinami – efekt przeszedł moje oczekiwania – wątróbka nie miała w sobie specyficznej goryczki, a to przecież ona odstrasza wiele osób. Polecam Wam spróbować!
Składniki na 2 osoby:
30 dag wątróbki indyczej (mniej nachemizowana od kurzej)
2 łyżki mąki
2 łyżki oleju roślinnego
100 g malin
1 kieliszek wina białego wytrawnego
2 łyżki octu balsamicznego
sól, pieprz
majeranek
1. Wątróbkę oczyszczamy z błonek, myjemy, osuszamy.
2. Do rondelka wlewamy wino, czekamy aż zacznie się gotować, dodajemy wówczas maliny i gotujemy na wolnym ogniu aż do prawie całkowitego odparowania płynu, nie mieszając za często, aby maliny nie straciły swojego kształtu. Pod koniec gotowania dodajemy ocet balsamiczny i zestawiamy z ognia.
3. Wątróbkę obtaczamy w mące i smażymy na oleju roślinnym – do zrumienienia z obu stron, tak aby nie była surowa w środku, ale też niezbyt twarda.
4. Wątróbkę przekładamy na talerze, solimy, posypujemy pieprzem i polewamy malinami z sosem. Wierzch posypujemy majerankiem.
Ja podałam ją razem z kaszą jęczmienną i prostą surówką z kapusty z koperkiem.
Przepis ląduje w akcji III już edycji akcji Domi – w Malinowym Chruśniaku.
Dla mnie bomba!
Z nektarynką robiłam, z wiśnią byłaby fajna, a może i ze śliwką. Z malinami świetna! Chociaż ja z tych, co nie lubią, ale ze słodkim to lubię 😛 i indyczą muszą spróbować i cielęcą i kaczą. 😛 odczaruję przedszkolną traumę! 🙂
Mniam!! Mam dwoje koneserów wątróbki, którym na pewno spodoba sie ten przepis – i ja sama chętnie taką wątróbkę zjem, pyszności 🙂
Pięknie się prezentuje! W zeszłym roku robiłam wątróbkę z czereśniami, ale ta z malinami musi być przepyszna!
@Nieśka: Ja też muszę innych wątróbek spróbować, indycza jest zdecydowanie lepsza od kurzej 😉 Moja mama mówi, że cielęca najlepsza, ale ja nigdy nie miałam okazji chyba spróbować. Muszę zobaczyć u Ciebie tę wersję z nektarynkami 😉 A Ty próbuj, bo wątróbka jest pyszna i dużo można tracić jej nie jedząc 😉
@Domi z kuchni: czyli nie jesteś wielką fanką wątróbki tak? A Twój połówek?
@od-kuchni: O z czereśniami też musi być pychotka! A powiedz mi A. ma też taką awersję do wątróbki jak mój J.? W końcu to ta sama krew 😉
Ooo, musi być dobra. Zazwyczaj jem ją tradycyjnie (z cebulą;), ale skuszę się na takie połączenie. Dziękuję za przypomnienie o akcji, bardzo ją lubię:) Postaram się coś przygotować (mam tylko nadzieję, że zdążę!).
Nie 🙂 A. wątróbkę wprost uwielbia! Może za wyjątkiem tej z dodatkiem owoców 😉
@od-kuchni: hmmmm, a bakłażana lubi? Czy jest coś czego nie lubi? Zastanawiam się skąd u J. taka długa lista: pomidorówka, ogórkowa, bakłażan, wątróbka, brukselka, śledzie i pewnie jeszcze kilka, o których nie pamiętam. O śledziach wiem 😉
Ciekawy sposób na wątróbkę. Ja co jakiś czas próbuję się do niej przekonać i ciągle się nie udaje. Może to jest rzeczywiście sposób na jej odczarowanie 😉 Pozdrawiam