Botwinka i kotlety z karczku

Ech, długo by opisywać dlaczego aż tyle czasu minęło od pierwszego wpisu. Nie jest to blog o mnie, ale o gotowaniu więc nie będę wchodzić w nudne i pokrętne szczegóły. Dostałam już nawet komentarz od niezadowolonego i słusznie zniecierpliwionego czytelnika. Od dziś zabieram się do pracy w kuchni na dobre. Troszkę się zmieniło w moim życiu, za miesiąc zaczynamy z mężem przeprowadzkę do rodzinnej Łodzi. Remont trwa… Tymczasem gotuję w Warszawie.

Na pierwszy ogień pójdzie dziś tradycyjny polski obiadek w porze wiosenno-letniej, na I danie botwinka, na II – ziemniaczki, kotlety z karczku wieprzowego (aby były zdrowiej bez panierki) i mizeria. Zestaw niezbyt dietetyczny, ale pyszny.

Do botwinki potrzebujemy:

Porcję rosołową/skrzydełka

Pęczek botwinki

Włoszczyznę

Śmietanę 10% lub jogurt naturalny

Koperek

Natka pietruszki

Przyprawy: pieprz w ziarnach, liście laurowe, ziele angielskie, sól

Pół cytryny

Potrzebne będą dwa garnki: w jednym 3 – litrowym przygotujemy bulion drobiowy na porcji rosołowej lub skrzydełkach, a w drugim (mniejszym) ugotujemy botwinkę. Przygotowanie bulionu: zalewamy wodą 5 skrzydełek lub porcję rosołową, oczywiście po obraniu ze skóry i usunięciu kupra 🙂 Mój mąż woli nie widzieć jak wykonuję takie czynności jak choćby krojenie mięsa, a o usuwaniu wnętrzności nawet nie chce słyszeć, hihi 😉 Czekamy aż woda z mięsem się zagotuje, szumujemy, wrzucamy włoszczyznę i przyprawy: ok. 12 ziaren pieprzu, 2 ziela angielskie, 2 liście laurowe, łyżeczkę soli. Po godzinie bulion gotowy. Przecedzamy go przez sito do innego garnka. Jak ktoś jest amatorem tradycyjnej sałatki warzywnej, warzywa z naszego bulionu będą jak znalazł (ja osobiście jem sałatkę w porze jesienno-zimowej, na ciepłe dni jest trochę za ciężka). W międzyczasie możemy już zająć się botwinką. Najlepiej, aby buraki w botwince były o średnicy co najmniej 3 cm, jeśli botwinka jest bardzo młoda należy dokupić ok. 6 średniej wielkości buraków. Dlaczego? Ano po to, aby nasza botwinka miała piękny czerwony kolor. Raz zrobiłam zupę z bardzo młodej botwinki i miała kolor zgniłozielony… 😉 Botwinkę myjemy, kroimy oddzielnie części korzeniowe, łodygi i liście. Najpierw wrzucamy do gotowania pokrojone w paski/kostkę buraki, po 40 minutach pokrojone drobno łodygi, na około 10 minut przed końcem gotowania wrzucamy liście – całość gotuje się mniej więcej tyle samo co bulion, czyli około 1 godziny. Po ugotowaniu wlewamy do przecedzonego rosołu, wciskamy sok z połowy cytryny, gotujemy, doprawiamy całość śmietaną i podajemy. Aby śmietana się nie zważyła wlewamy ją do litrowego garnuszka, dosypujemy pół łyżeczki soli, szybko mieszamy dolewając chochlą po troszku wrzącej zupy, wlewamy do zupy. Zupę podajemy pokrojonym na ćwiartki jajkiem, posypaną obficie koperkiem i natką pietruszki. Zupa wystarcza dla około 8 osób. Jeśli ją odgrzewacie pamiętajcie koniecznie o tym, że nie można jej ponownie gotować, bo straci kolor, wystarczy trochę podgrzać, można także jeść ją na zimno, jako chłodnik.

Drugie danie jest proste, zatem nie będę się rozpisywać. Kotlety z karczku należy co najmniej 2h wcześniej ubić tłuczkiem, przyprawić przyprawą do karczku (nie jestem zwolenniczką gotowych mieszanek przypraw, ale tutaj można zrobić wyjątek), skropić cytryną, oliwą z oliwek i czerwonym octem winnym i odstawić do lodówki na 1,5 h (można to zrobić dzień wcześniej). Mizerię przygotowujemy w sposób tradycyjny, a zarazem najprostszy. Kroimy ogórki, solimy, odstawiamy na ok. 0,5 h, odsączamy wodę, przyprawiamy pieprzem, łyżeczką cukru i zalewamy chudą śmietaną lub jogurtem. Ziemniaczki muszą być koniecznie młode, najlepiej ugotowane w mundurkach.

Smacznego!

Tags: , ,

Leave a Reply

Name and Email Address are required fields. Your email will not be published or shared with third parties.